W meczu na szczycie bocheńskiej A klasy Szreniawa nowy Wiśnicz uległa na własnym stadionie Żubrowi Gawłówek 0:1. Złotego gola dla lidera rozgrywek zdobył w 55 minucie Adrian Szczygieł (w przeszłości zawodnik Szreniawy). Dzięki tej porażce nasza strata do Żubra wzrosła do czterech punktów.
Szreniawa dzięki porażce z drużyną z Gawłówka przerwała serię pięciu wygranych spotkań z rzędu. Tak dobra passa wcale nie musiała się zakończyć na tym meczu, ponieważ do momentu zdobycia gola przez rywali to nasz zespół był drużyną lepszą. W pierwszej połowie to podopieczni Marcina Motaka mieli inicjatywę i wypracowali kilka świetnych pozycji strzeleckich. Wielokrotnie groźnie z dystansu uderzali czy to Łukasz Kapcia, Jarosław Błoniarz czy Tomasz Laska ale świetnie w bramce spisywał się pochodzący z naszej miejscowości i były bramkarz Szreniawy - Krzysztof Gawąd. Przed świetnymi okazjami w tej części gry stawał Piotr Kulas, ale w decydujących o zdobyciu gola momentach brakowało młodemu skrzydłowemu odrobiny boiskowego doświadczenia i cwaniactwa aby oddać skuteczny strzał. Żubr przed przerwą starał się zagrozić wiśniczanom tylko po stałych fragmentach gry.
Po zmianie stron obraz spotkania nie uległ zmianie, aż do sytuacji z 55 minuty. Goście wywalczyli wtedy stały fragment gry. Po wrzutce z rzutu wolnego i błędzie naszego golkipera, Adrian Szczygieł wykorzystał zgranie Dudka i z najbliższej odległości skierował futbolówkę do pustej bramki.
Zdobyty przez rywali gol odmienił to spotkanie. Nasi zawodnicy już nie grali tak składnie, a w ich poczynania wkradł się chaos i nadmierny pośpiech. Z tego faktu skorzystali goście, którzy z większą łatwością rozbijali ataki naszej drużyny i raz po raz wyprowadzali groźne kontrataki. Większości z nich kończyła się okazją bramkową i tylko dzięki świetnym paradom naszego golkipera nie padły kolejne gole dla przeciwników (tak było chociażby po strzałach Rakoczego w 60 i 70 min, czy Dudka w 85 i 87 minucie). Szreniawa w tej części gry wypracowała sobie tylko jedną świetną sytuację bramkową. W 75 minucie po podaniu Świątka i strzale Kulasa z bliskiej odległości tylko w sobie znany sposób Gawąd odbił piłkę zmierzającą w światło bramki. Ponadto naszych piłkarzy było jeszcze stać na kilka uderzenie zza pola karnego, które nie zmusiły golkipera Żubra do większego wysiłku.